Co naprawdę Biblia mówi o homoseksualistach?

Biblia o gejach

W ostatnich tygodniach i miesiącach wielu z Was odwiedzających tę stronę, a także mających ze mną kontakt poprzez media społecznościowe zadawało pytania dotyczące homoseksualizmu w Biblii. Nie dziwię się tym pytaniom, bo ostatni czas to okres wzmożonych ataków na osoby LGBT+ i to ataków z wykorzystaniem argumentów religijnych, zwłaszcza cytatów z Biblii. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie chcę Was zaprosić do lektury artykułu, w którym pokażę w jaki sposób patrzeć na cytaty z Biblii i co – tak naprawdę – chrześcijaństwo mówi o osobach homoseksualnych.

Biblia – kilka uwag na wstępie

Święta księga chrześcijaństwa

Zacznijmy od spraw fundamentalnych. Chrześcijaństwo jest zaliczane do tzw. religii księgi to znaczy, że chrześcijanie mają swoją świętą księgę. Jest nią Biblia, nazywana przez nich Pismem Świętym. Święte księgi posiadają też inne religie (po więcej informacji odsyłam do Wikipedii) w tym judaizm, który za swoją świętą księgę uważa Torę, czyli Pięcioksiąg, a za księgi „nieco mniej święte”, ale stanowiące fundament ich religii: pisma proroków większych i mniejszych, pisma poetyckie, pięć zwojów i inne. Zarówno Tora jak i „mniej święte” pisma stanowią zbiór ksiąg, które dla chrześcijan są pierwszą częścią Biblii, czyli Starym Testamentem. Można więc, w pewnym uproszczeniu, powiedzieć, że Stary Testament jest postawą judaizmu, natomiast cała Biblia, czyli Stary i Nowy Testament, stanowi świętą księgę chrześcijaństwa.

Ważniejsza część Biblii

Tutaj należy jednak zrobić ważne dopowiedzenie. O ile Biblia jako całość jest świętą księgą chrześcijaństwa, to jednak ważniejszą częścią Biblii – wg tej religii – jest Nowy Testament, a najważniejszą częścią Nowego Testamentu – czyli jego „sercem” – jest Ewangelia (Mateusza, Marka, Łukasza i Jana). Dlaczego to dopowiedzenie jest tak ważne? Ano dlatego, że wielu chrześcijan (w tym katolików) uważa, że każda księga Biblii ma taką samą wartość i dlatego niektórzy z nich pozwalają sobie na wyciąganie ze Starego Testamentu niektórych fragmentów i traktowanie ich jako wyznacznika swojego postępowania. To ogromny błąd i wielkie nadużycie!

Posłuszni „Słowu”?

Nie tak dawno wszyscy usłyszeliśmy o księdzu, który w czasie rekolekcji prowadzonych w jednym z gdańskich kościołów spalił figurki związane z różnymi religiami i książki o Harrym Potterze. Powoływał się na posłuszeństwo „Słowu” (pod tym pojęciem niektóre ruchy chrześcijańskie rozumieją cytaty z Biblii). Tym „Słowem”, któremu chciał być posłuszny ks. Rafał był cytat ze Starego Testamentu: „Posągi ich bogów spalisz, nie będziesz pożądał srebra ani złota, jakie jest na nich, i nie weźmiesz go dla siebie, aby cię to nie uwikłało, gdyż Pan, Bóg twój, się tym brzydzi” (Pwt 7, 25). Ksiądz postanowił więc, że namówi wiernych do przyniesienia wszystkiego tego, co mogło ich „uwikłać”, aby spalić to w ramach rekolekcyjnych praktyk religijnych. Tak się też stało. Jego akcja spotkała się z międzynarodowym oburzeniem, w tym także hierarchii Kościoła katolickiego w Polsce (patrz m.in. wypowiedź prymasa Polski). Oburzenie to było bardzo słuszne, bo postawa katolickiego księdza, choć zgodna z prawem Starego Testamentu nie miała nic wspólnego z chrześcijaństwem.

Ewangelia jest kluczem

Niektórzy mogą być zdziwieni. „Ale jak to?!? Przecież ksiądz powoływał się na Pismo Święte! Przecież był posłuszny »Słowu«! Miał prawo tak zrobić. To jest postawa chrześcijańska, a Europa zbudowana jest na wartościach chrześcijańskich”.  No właśnie. Jak to…? Ano tak to, że dla chrześcijan kluczem postępowania powinna być Ewangelia. Chrześcijanin to człowiek, który Jezusa z Nazaretu uznaje za Boga, a swoje życie próbuje kształtować zgodnie z Jego przesłaniem zawartym w Ewangelii. Chrześcijanin to osoba, która powinna patrzeć na Stary Testament i pozaewangeliczne księgi Nowego Testamentu (m.in. Dzieje Apostolskie, listy świętego Pawła, czy Apokalipsę) z Ewangelią w ręku. Zanim chrześcijanin okaże „posłuszeństwo »Słowu«” zawartemu w Starym Testamencie, powinien się zastanowić, czy to „Słowo” nie stoi przypadkiem w sprzeczności z Ewangelią, a jeśli się okaże, że tak – w imię swojej chrześcijańskiej wiary – powinien to odrzucić.

Kontrowersyjne fragmenty Biblii

Wiem, że to, co piszę może być dla niektórych szokujące zwłaszcza jeśli odbiorcami tekstu są katolicy albo – szerzej – chrześcijanie. Niestety wiele osób ma bardzo niską wiedzę na temat Biblii i swojej religii i pewnie dlatego uważają, że wszystko co jest napisane w tej księdze jest święte i powinno być traktowane jako najważniejszy i ostatecznych wyznacznik dla ich postępowania. Tak jednak nie jest, a taka postawa – jak pokazuje historia – może przynieść bardzo negatywne konsekwencje. Dlatego, aby lepiej uzasadnić tezę, która postawiłem wyżej, pozwolę sobie na przywołanie kilku fragmentów Biblii. Oto one:

  • „Jeśli zbudujesz nowy dom, uczynisz na dachu ogrodzenie, byś nie obciążył swego domu krwią, gdyby ktoś z niego spadł” (Pwt 22, 8) – ciekaw jestem czy wszyscy „posłuszeni »Słowu«”, którzy ostatnio wybudowali domy respektują ten nakaz Biblii;
  • „Kobieta nie będzie nosiła ubioru mężczyzny ani mężczyzna ubioru kobiety; gdyż każdy, kto tak postępuje, obrzydły jest dla Pana, Boga swego” (Pwt 22, 5) – drogie Panie spodnie i inne „męskie” stroje – precz, bo tak mówi Biblia;
  • „Będziecie jedli następujące istoty wodne: wszystkie istoty wodne, w morzach i rzekach, które mają płetwy i łuski, będziecie jedli. Ale każda istota wodna, która nie ma płetw albo łusek w morzach i rzekach spośród wszystkiego, co się roi w wodzie, i spośród wszystkich zwierząt wodnych, będzie dla was obrzydliwością. Będą one dla was obrzydliwością, nie jedzcie ich mięsa i brzydźcie się ich padliną. Wszystkie istoty wodne, które nie mają płetw albo łusek, będą dla was obrzydliwością.” (Kpł 11, 9-12) – lubicie krewetki? koniec z nimi! Biblia zabrania jedzenia „istot wodnych” które nie mają płetw albo łusek;
  • „Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem lecz [chcę, by] trwała w cichości. Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem – Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo” (1 Tm 2, 11-14) – powołując się na ten i inne podobne mu teksty chrześcijaństwo wyprowadziło wniosek, że kobieta jest kimś gorszym od mężczyzny i że powinna mu być uległa.

Mam nadzieję, że sprawa jest dla Was jasna – chrześcijanin nie może wszystkich cytatów z Biblii traktować na równi, bo nie wszystkie cytaty mają taką samą wartość.

Homoseksualizm w kontekście Ewangelii

Najważniejsze z ważnych

Powyżej napisałem, że dla chrześcijanina (także katolika) kluczem do rozumienia różnych fragmentów Biblii powinna być Ewangelia. Całe chrześcijaństwo uznaje, że pełnię objawienia ludzkość otrzymała w osobie Jezusa Chrystusa i jego Ewangelii. To On pojawił się na tym świecie pokazać ludziom kim naprawdę i jaki jest Bóg. Chrześcijanie wierzą, że Jezus Chrystus jest Bogiem, więc ogromnie znaczenie dla nich powinno mieć nie tylko to, co On powiedział, ale także to, co robił (a opisy Jego zachowań znajdujemy właśnie w Ewangeliach). Ewangelia (rozumiem przez to teksty Mateusza, Marka, Łukasz i Jana) jest kluczem do rozumienia całej Biblii. Natomiast najważniejszym miejscem Ewangelii – przykazanie miłości Boga i bliźniego (zob. Mt 22, 34-40). Jeśli ktoś chce powoływać się na chrześcijaństwo i jego wartości powinien przyjmować perspektywę Ewangelii i – właśnie – przykazanie miłości.

Co Jezus mówi o gejach?

I w tej perspektywie należałoby zapytać co Jezus mówił na temat osób homoseksualnych. Odpowiedź jest prosta i niepodważalna. Nie mówił nic. Zupełnie nic, ale z samego tego faktu nie można wyciągać wniosku, że Jezus akceptował homoseksualistów, a – bez najmniejszej wątpliwości – osoby homoseksualne żyły w jego czasach i albo sam je spotykał, albo o nich słyszał. Skąd więc możemy dowiedzieć się co Jezus sądził na temat osób homoseksualnych? Wprawdzie jest to dowód oparty na poszlakach, ale bardzo przekonywujący. Zobaczmy jak Jezus traktował osoby, które nie spełniały nakazów religijnych judaizmu. A wśród takich nakazów był też ten dotyczący mężczyzn współżyjących ze sobą. Jak mówi Księga Kapłańska (20, 13) tacy mężczyźni mieli być ukarani śmiercią.

Jezus a osoby religijnie niepoprawne

Lubię patrzeć na Ewangelie jako na opowieść o starciu Jezusa Chrystusa z zakłamanymi ekstremistami religijnymi. Opowieść ta kończy się tragicznie, bo zakłamani religijni ekstremiści doprowadzają do śmierci Nazarejczyka oskarżając Go o niezachowywanie praw zawartych w… Biblii. Napięcie pojawia niemalże na początku życia Jezusa, a potem mocno narasta od chwili rozpoczęcia przez Niego, tzw. „publicznej działalności”. Jezus sprzeciwia się bezdusznym nakazom i zakazom, które stanowiły fundament judaistycznej religijności i w różnych sytuacjach staje po stronie tych, którzy są wykluczeni przez religijny system swojej religii (tak, tak! Jezus był wyznawcą judaizmu!). Jezus staje po stronie tych, których religia odrzuca. Do takich osób należy choćby celnik Mateusz, który kolaboruje z rzymskim okupantem. Jezus go nie używa cytatów z Tory, aby go potępić, ale – ku zgorszeniu wielu – zaprasza do grona najbliższych uczniów (zob. Mt 9, 3-13). Do osób, które przez system religijny były odrzucane należała też kobieta z Samarii, którą Jezus spotyka przy studni jakubowej. Nazarejczyk nie zachowuje się jak „prawdziwy patriota”, bo ci traktowali Samarytan jak najgorszych wrogów. Nie zachowuje się też jak religijny purysta, a wie, że kobieta miała „wielu mężów”. Jest wobec niej człowiekiem i widzi w niej osobę ludzką (zob. J 4, 1-42). Zresztą ciekawe jest też to, że jako przykład godny naśladowania Jezus pokazuje postawę Samarytanina (zob. Łk 10, 30-37).

Jezus a osoby „grzeszne”

Aby zobaczyć stosunek Jezusa do tych, których religijni ludzie uznawali za grzeszników możemy odwołać się też do różnych przypowieści, np. tej o zagubionej owcy, drachmie i czy o synu marnotrawnym (zob. Łk 15). Zwłaszcza ta ostatnia pokazuje, że dla Boga ma znaczenie człowiek i relacja z nim, a nie to, czy ten człowiek postępuje zgodnie z regułami religijnymi. Ojciec z przypowieści (a jest on przedstawieniem Boga), bez słowa wyrzutu, przyjmuje do domu marnotrawnego, niewdzięcznego syna, który obrażając go odszedł z domu i roztrwonił majątek z prostytutkami (zob. Łk 15, 11-32).

Krytycy podejścia, które opisuję wyżej wyciągają jednak argument z innego fragmentu Ewangelii (zob. J 8, 1-11). Ten o kobiecie pochwyconej na cudzołóstwie. Twierdzą, że wprawdzie Jezus nie pozwolił na ukamienowanie tej kobiety, ale wezwał ją do nawrócenia i dlatego wszyscy geje „powinni się nawrócić”. Czy jednak taki wniosek jest usprawiedliwiony? Po pierwsze – nie ma żadnych racjonalnych podstaw, by twierdzić, że kobieta dopuściła się cudzołóstwa z inną kobietą, a więc nie używanie tego argumentu w kontekście osób homoseksualnych jest nadużyciem, a – po drugie – czyn, za który miała być ukarania ukamienowaniem był wykroczeniem nie przeciw czystości, ale – uwaga! – przeciw własności. Kobieta (nawet niezamężna) była własnością mężczyzny. To prawo obowiązywało dotyczyło wyłącznie kobiet. Izraelski mężczyzna nie popełniał cudzołóstwa, gdy współżył z niezamężną lub niezaręczoną kobietą, natomiast izraelska kobieta – tak, i była za to karana śmiercią (zainteresowanych tematem odsyłam tutaj).

Gdyby chrześcijanie chcieli w Jezusie Chrystusie szukać wzoru do naśladowania wobec homoseksualnych osób to z powyższych fragmentów Ewangelii powinni wyciągnąć kilka wniosków. Po pierwsze: nie potępiać, po drugie: być blisko, po trzecie: bronić przed religijnymi fanatykami, którzy w człowieku nie potrafią zobaczyć człowieka.

Pozaewangeliczne teksty o homoseksualizmie

Niestety najczęściej tak się nie dzieje, a niektórzy katolicy oraz przedstawiciele innych chrześcijan powołują się na starotestamentalne fragmenty, które – według nich – dotyczą homoseksualizmu.

Sodoma i sodomici

Tekstem, który w kontekście homoseksualności, jest najczęściej przytaczany (i dlatego od niego zaczniemy) jest ten z 19 rozdziału Księgi Rodzaju (wersety 1-29), czyli opowieść o zniszczeniu Sodomy. Nie dość wspomnieć, że od nazwy miasta pochodzi pogardliwe słowo określające osoby homoseksualne – „sodomita”.

Co wydarzyło się w Sodomie? Lot – bratanek Abrama (później zwanego Abrahamem) osiedla się w żyznej okolicy Jordanu. Zamieszkuje w Sodomie, w mieście w którym źle się dziele. Jak czytamy w Księdze Rodzaju „Mieszkańcy Sodomy byli źli, gdyż dopuszczali się ciężkich przewinień wobec Pana” (Rdz 13, 13). Wielu ludzi czytając ten tekst jest przekonanych, że te ciężkie przewinienia dotyczyły homoseksualności. Tymczasem Biblia wcale nie wskazuje, że owe ciężkie przewinienia dotyczyły homoseksualnego seksu. Ciężar przewinień sodomitów (mieszkańców Sodomy) jest jednak na tyle duży, że Bóg postawia wysłać do miasta posłańców – dwa anioły mające dokonać dzieła zniszczenia. Ci zatrzymują się w domu Lota, ale kiedy mieszkający w Sodomie mężczyźni dowiadują się o tym, żądają aby aniołowie wyszli, aby ci mogli z nimi yada`. I tutaj zaczyna się problem, bo słowo „yada`” użyte przez oryginalny tekst Biblii może być przetłumaczone na dwa sposoby i oznaczać, albo współżycie seksualne (swawolić, zabawić się), albo zwykłe poznanie (bez kontekstu seksualnego). Większość polskich przekładów Biblii (w tym Biblia Tysiąclecia oraz Biblia Paulistów) w tym kontekście używa konotacji seksualnych, co może być nieuprawnione, gdyż słowo „yada`” pojawia się w całej Biblii aż 943 razy, ale tylko w dziecięciu użyto go na oznaczenie poznania cielesnego, seksualnego. Wydaje się jednak, że w przypadku opisu zniszczenia Sodomy tłumaczenie tego słowa i nadawanie mu kontekstu seksualnego jest uprawione, gdyż w tym samym tekście pojawia się wątek propozycji Lota złożonej Sodomitom, a ten zaproponował, że zamiast wydawać im swoich anielskich gości, da im swoje córki, aby Sodomici mogli współżyć z nimi.

Gdyby pójść tym tokiem myślenia, a wydaje się on bardziej uzasadniony, należy przyjąć, że Sodomici przyszli do domu Lota nie po to, aby poznać gości, których przyjął on pod swój dach, ale by z nimi współżyć seksualnie, a właściwie ich zgwałcić. Mieszkańcy Sodomy chcieli zgwałcić gości, którym Lot dał schronienie. Miał to być gwałt analny na anielskich mężczyznach, ale ten nie wynikał ani z orientacji seksualnej sprawców. Trudno sobie bowiem wyobrazić, żeby wszyscy mężczyźni zamieszkujący Sodomę byli homo- lub biseksualni. Gwałt analny w tamtym kontekście kulturowym był uznawany za ogromne poniżenie dla mężczyzny. Przez gwałt analny można było zdobyć władzę nad wrogiem (a przecież aniołowie byli wrogami Sodomitów!). Gwałt analny miał być formą ataku i poniżenia wobec przybyszów. Był formą pokazania władzy. Zachowały się historyczne dowody na to, że w tamtych czasach i kręgu kulturowym heteroseksualni mężczyźni (nierzadko wojownicy) dokonywali analnych gwałtów na swoich wrogach. Postawa Sodomitów nie ma więc nic wspólnego z homoseksualną tożsamością płciową. To, czego chcieli dokonać na aniołach było tylko i aż formą agresji.

Pozostaje jeszcze wyjaśnienie czym tak bardzo rozzłościli Boga mieszkańcy Sodomy, że Ten wysłał anioły zniszczenia na to miasto. Z pewnością nie były to stosunki seksualne między mężczyznami. Bóg wysyła tam swoje anioły zanim Sodomici wpadną na pomysł, aby ich poniżyć przez gwałt analny. Co więc było przyczyną złości Boga? Była nią niegościnność Sodomitów. Za takim rozumieniem przemawia kilka czynników, ale kluczowy pochodzi z Ewangelii wg św. Mateusza(zob. Mt 10, 5-15). Jezus rozsyła Dwunastu z misją głoszenia Dobrej Nowiny. Udziela im ostatnich wskazówek i mówi jak mają się zachować w przypadku niegościnności tych, do których trafią. Mówi: „Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu” (Mt 10, 14n). Ponad wszelką wątpliwość widać, że Jezus Chrystus grzech mieszkańców Sodomy intepretuje jako brak gościnności, a nie jako stosunki homoseksualne między mężczyznami.

Homoseksualizm w Księdze Kapłańskiej

Kolejne teksty, które często przytaczane są jako dowód na to, że „Bóg potępia homoseksualizm” to fragmenty starotestamentalnej Księgi Kapłańskiej. Czytamy tam: „Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!” (18, 22) oraz „Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli” (20, 13). W obu tych tekstach pojawia się słowo „obrzydliwość” (hebr. toevah). Słowo to używane jest w kontekście nieczystości, ale nie seksualnej, lecz rytualnej. Obrzydliwością (toevah) jest na przykład spożywanie wieprzowiny albo współżycie seksualne podczas menstruacji. Dbanie o czystość rytualną było dla Żydów kwestią tożsamości. Czystość rytualna odróżniała ich od sąsiadujących ludów. Akty homoseksualne, jedzenie wieprzowiny, królika, czy kontakt seksualny z kobietą w czasie menstruacji były uznawane przez Żydów jako formę bałwochwalstwa.

Problem pojawił się w czasach apostolskich. Na chrześcijaństwo, oprócz Żydów, zaczęli się nawracać także poganie i podczas, gdy Żydzi byli zobowiązani do zachowywania wszystkich praw żydowskiego prawa to było to nie do pomyślenia dla pogan. W kościele pierwotnym powstał spór. Jedni opowiadali się za tym, aby pogan zwolnić z zachowywania wszystkich praw żydowskich, a inni twierdzili, że tego zrobić nie wolno (zob. Dz 15, 1-35). Około 49 roku zebrał się sobór jerozolimski (pierwszy w historii Kościoła) i ustalił, że nawróceni na wiarę chrześcijańską poganie nie będą zobowiązania do przestrzegania uciążliwego prawa mojżeszowego, łącznie z obrzezaniem. Zrobiono tylko cztery wyjątki. Chrześcijanie pogańskiego pochodzenia mieli powstrzymywać się „ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu” (Dz 15, 29). I w tym kontekście warto nadmienić, że pod pojęciem nierządu rozumiano różne formy rozpusty mające na celu osiągniecie korzyści materialnych. Nierząd nie był więc rozumiany jako seks między mężczyznami.

Homoseksualizm u Pawła Apostoła

Skoro przenieśliśmy się do czasów po narodzeniu Chrystusa i wiemy, że On sam nie wypowiadał się na temat homoseksualizmu i osób homoseksualnych, zajrzyjmy do tekstów św. Pawła na ten temat. W jego pismach (i Liście do Tymoteusza przypisywanemu Pawłowi) kwestia homoseksualizmu pojawia się trzykrotnie (Rz 1, 26-27; 1 Kor 6, 9-10 oraz 1 Tm 1, 8-10). W pierwszym tekście Paweł pisze o mężczyznach, którzy zapałali żądzą ku sobie, uprawiają bezwstyd i „ponoszą zapłatę należną za zboczenie”. W drugim czytamy o tym, że mężczyźni, którzy współżyją ze sobą „nie odziedziczą królestwa Bożego” (podobnie jak rozpustnicy, bałwochwalcy, cudzołożnicy, rozwięźli, złodzieje, chciwi, pijacy, oszczercy i zdziercy). A trzeci tekst to wypowiedź Pawła podobna do tej z Listu do Koryntian przy czym autor stawia mężczyzn współżyjących ze sobą m. in. wśród ojcobójców, matkobójców i zabójców.

Jednak czytając teksty św. Pawła (i inne pozaewangeliczne teksty biblijne) musimy pamiętać o trzech sprawach. Po pierwsze – ranga tych tekstów, pomimo tego, że są one częścią Nowego Testamentu nie jest taka sama jak słów Chrystusa zapisanych w Ewangeliach. Dla niektórych chrześcijan to oczywistość, ale niestety ciągle jeszcze nie dla wszystkich. Po drugie – Paweł przed swoim nawróceniem był bardzo gorliwym faryzeuszem mocno przesiąkniętym duchem rygorystycznej religijności judaistycznej. Po trzecie – istnieje wiele wypowiedzi Pawła, które stoją w zupełnej sprzeczności z duchem Ewangelii i dlatego chrześcijańskie Kościoły na przestrzeni wieków bardzo je złagodziły, albo zupełnie wyeliminowały ze swojego nauczania.

W jego tekstach możemy przeczytać słowa skierowane do niewolników: „Zostałeś powołany jako niewolnik? Nie martw się! Owszem, nawet jeśli możesz stać się wolnym, raczej skorzystaj [z twego niewolnictwa]!” (1 Kor 7, 21-22). Albo te: „Wszyscy, którzy są pod jarzmem jako niewolnicy, niech własnych panów uznają za godnych wszelkiej czci, ażeby nie bluźniono imieniu Boga i [naszej] nauce.” (1 Tm 6, 1-2). W jego listach jest też sporo anachronicznych zasad dotyczących kobiet, np.: „kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje” (1 Kor 14, 34). Znajdziemy tam też uwagi na temat ubioru kobiet w czasie modlitwy: „Podobnie kobiety – w skromnie zdobnym odzieniu, niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem, nie przesadnie zaplatanymi włosami albo złotem czy perłami, albo kosztownym strojem” (1 Tm 2, 9). Dzisiaj czytając te słowa można się pobłażliwie uśmiechnąć, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie oczekiwał, że będą one zachowywane we wspólnotach chrześcijańskich naszych czasów. Widzimy w nich nie tylko niezgodność z duchem Ewangelii, ale przejaw kultury czasów, w których teksty te były formułowane. Podobnie rzecz się ma z opiniami Pawła na temat osób homoseksualnych.

Homoseksualna relacja w Biblii czy bromance?

W Biblii, oprócz słów potępienia dla homoseksualnych osób, znajdziemy też przykład niezwykłej przyjaźni między dwoma dojrzałymi mężczyznami – Jonatanem, synem Saula oraz Dawidem. Ich relacja wydaje się być bardzo intymna. Święta księga podaje, że „dusza Jonatana przylgnęła całkowicie do duszy Dawida. Pokochał go Jonatan tak jak samego siebie” (1 Sm 18, 1). Zresztą to zapewnienie o miłości pojawia się jeszcze w innym miejscu (por. 1 Sm 20, 17), a w Drugiej Księdze Samuela znaleźć możemy zaskakujące wyznanie Dawida: „Żal mi ciebie, mój bracie, Jonatanie.
Tak bardzo byłeś mi drogi! Więcej ceniłem twą miłość niżeli miłość kobiet” (2 Sm 1, 26). To, co łączyło Jonatana i Dawida było czymś więcej niż zwykłą przyjaźnią między mężczyznami. Słowa używane na opisanie ich relacji posiadają silne nacechowanie emocjonalne, a niektórzy komentatorzy biblijni dostrzegają w nich konotacje erotyczne. Miłość między tymi dwoma mężczyznami jest bardzo mocna. Jonatan tak kocha Dawida, że w sporze między Dawidem a Saulem (ojcem Jonatana), ten staje po stronie swojego ukochanego przyjaciela, a nie po stronie ojca. Czy to co łączyło tych dwóch mężczyzn można nazwać relacją homoerotyczną? Nie ma na to jasnych dowodów. Czy ich relację można opisać jako zwykłą przyjaźń między mężczyznami? Tej tezy również nie da się utrzymać. A może to był pierwszy bromance?

W prawdziwym, ewangelicznym chrześcijaństwie jest miejsce dla osób LGBT+. Takie chrześcijaństwo przyjmuje te osoby z miłością i akceptuje je w pełni, bo takie chrześcijaństwo wie, że jego fundamentem jest Ewangelia a jej sercem przykazanie miłości bliźniego jak siebie samego. Mam nadzieję, że na swojej drodze będziecie spotykać takich chrześcijan, a jeśli sami nimi jesteście – że będziecie potrafili być takimi ludźmi dla innych.